pod koniec zeszłego roku zakupiłam panel kalendarza adwentowego Dashwood Studio
wtedy za bardzo bałam się go pociąć i zszywać,
bo z maszyną jeszcze nie dogadywałam się tak jak bym chciała :)
ale wczoraj po dobrych dwóch miesiącach w końcu odważyłam się
i w ruch poszedł nóż i w ruch poszła maszyna!
jedynym wytłumaczeniem jest to, że przed świętami będę mogła przecież szyć "coś" innego :)
kalendarz jest całkowicie skończony ale fotki nie ma....
bo jest późny wieczór i ciemno...
pokażę go bliżej świąt w odpowiedniej scenerii :)
a teraz popatrzę chwilę na niego i schowam głęboko....
ps. jakby ktoś mi powiedział rok temu, że będę szyła na maszynie
to chyba a raczej na pewno bym go wyśmiała :)
dobrej nocy